O tym, jak matka sama wtargała dzieciaka na szczyt..

Dzień 2.

Plan: wyspać się do 9 i poleniuchować
Szlak: Muczne -Bukowe Berdo - Tarnica - Wołosate - Muczne.


Realizacja
Pobudka? A jakże! O 6 rano. Nie poleniuchowaliśmy też, bo oczywiście Małe głodne, a zaraz trzeba było się zabierać za poranną toaletę, zwłaszcza Młodego. Kiedy zjedliśmy śniadanie, ruszyliśmy do Mucznego. Trasa na Bukowe Berdo - ok. 2h. Przybiliśmy pieczątkę do naszej książeczki, zamotałam Młodzież w chustę i ruszyliśmy. 



Do przełęczy 1:15h. Mały Człowiek uciął sobie w połowie drzemkę, dlatego spokojnie mogliśmy dotrzeć na górę. Tak jak poprzednim razem wybraliśmy na wędrówkę czas jego drzemki. Na przełęczy się rozpakowaliśmy i spędziliśmy chwilę na odpoczynku, rozprostowaniu kości i oczywiście cycu ;) Notabene - bardzo wygodna opcja. Teraz, kiedy mamy się wybrać ponownie na szczyty, od 2 tygodni się zastanawiam co zabiorę Małej Gadzinie. Ponowne zapakowanie ekwipunku - 45 min po przepięknym wzgórzu i jest szczyt Bukowego. Uprzedzam. Szlak w pewnym momencie jest zmieniony. Jest wyznaczona wąska ścieżka, nieujarzmiona i trzeba bardzo uważać. z milion razy plułam sobie w brodę co nas podkusiło. Ale warto zdecydowanie!


Na szczycie rozłożyliśmy się na prawie dwie godziny. Zjedliśmy "obiad", drzemaliśmy przez chwilę, napawaliśmy się widokami. Przy okazji rozmowy z innymi ludźmi zostaliśmy pochwaleni za sianie w Młodzieży miłości do wycieczek i do "naszych" Gór. Swoją drogą, uwielbiamy te rozmowy z przypadkowymi osobami. Pełne inspiracji, motywacji, nowych idei czy pomysłów. Warto rozmawiać z osobami spotykanymi na szlaku. Nigdy nie wiecie co ciekawego możecie się od nich dowiedzie, a nuż podsuną wam coś niby oczywistego, a jednak odkrywczego. Bądźmy otwarci na siebie!

Widoki z Bukowego? Cudowne. Krzemień, Tarnica, Połonina, na dole wsie. Nie wiem czemu to Caryńska nazywana jest najpiękniejszym z bieszczadzkich szczytów. Stanowczo to Bukowe chwyta o wiele mocniej za serce. Wiecie co jest w nim najpiękniejsze? Brak osób. Na szlaku byliśmy przez większość drogi sami we troje. Na szczycie jak było 7 osób z nami to maks. Cisza. Spokój. Aż piszczało w uszach. Naprawdę, nigdzie nie usłyszałam tyle co na Bukowym. 



Wspominałam wyżej o planie. Mieliśmy iść na Tarnicę. Jednak kiedy zobaczyliśmy na Bukowym, że słońce ma się coraz niżej, stwierdziliśmy, że co jak co, ale po ciemku to nam się nie uśmiecha wracać. Tym razem to Tata zamotał Małego i ruszyliśmy. Myśleliśmy, że sobie przyśnie, a ten przytulał się i przyglądał się. Taki spokojny i cichy. Bieszczadzkie powietrze działa cuda. Na szlaku cisza. Nikogo na drodze. Ani za nami, ani przed nami. Powoli zaczęło się ściemniać, a krzaki, korzenie i inne przybierały różne, dziwne pozy. Zadziwiające, wręcz w pewnym momencie przerażające aż wyobraźnia zaczęła platać figle. 



Po zejściu wróciliśmy na pyszny obiad do naszego miejsca noclegowego. Pani domu gotuje bardzo pysznie! Młody odreagowywał wycieczkę i nie mógł spać więc spędziłam wieczór w pokoju. Sobota dobiegła końca. Zakwasy powoli było czuć wszędzie. Strach było się bać niedzielnego poranku. 

Jeszcze niedziela i spontaniczny poniedziałek. Bądźcie uważni! 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na rozpoczęcie sezonu..

Bieszczadzka, leniwa niedziela...