Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2017

Ostatni dzień letniego wyjazdu..

Obraz
W poniedziałek rano pożegnaliśmy się z gospodarzami i pojechaliśmy do Mucznego obejrzeć Żubry. Miał być to interesujący wypad dla Małego, a Człowiek zrobił myk i po krótkim spacerku odleciał w chuście. Przespacerowaliśmy kawałek i po dyskusji i ocenie naszych możliwości zdecydowaliśmy, że zamiast skansenu w Sanoku idziemy na Tarnicę! Zbliżało się już południe więc tym bardziej musieliśmy się pospieszyć. Szybki zajazd do Ustrzyk Górnych, pochłonęliśmy drugie śniadanie w jednej z knajp, zapakowaliśmy kanapki i do Wołosatego. Każdy kto wchodził na Tarnicę od Wołosatego mniej więcej pamięta szlak. Najpierw duuuużo łąki, potem godzinny spacer przez las z przerwą we wiacie, a potem wychodzimy z lasu i schody... Dużo schodów.. Ciągną się aż na sam szczyt. Szczerze? Nienawidzimy schodów w górach. Jednak mają one swoją uzasadnioną rolę i nie jest to zniszczenie krajobrazu czy ułatwienie wędrówki. Schody chronią szlak przed osunięciem się i chronią skały. Nie zmienia to faktu,

2. Inspiracja weekendowa

Obraz
Dzisiaj kolejne trzy propozycje na weekend. Pogoda nie rozpieszcza trzeba przyznać, ale myślę, że nie powstrzyma was to od wyjścia z domu. Jak tu wytrzymać z dzieciarnią cały weekend w domu.  Ja osobiście bym dostała szału. Mnie ratuje uczelnia, a was może uratować: Piekło nad Niekłaniem Na początek proponuję rezerwat przyrody Skałki. Rezerwat ten znajduje się w gminie Stąporków w województwie Świętokrzyskim. Jest początkiem czarnego szlaku turystycznego, który prowadzi do Wólki Plebańskiej. Dlaczego akurat to miejsce wam proponuję? Otóż pomijając intrygującą nazwę, zobaczyć tam można wielkie, dziwaczne skały, które powstały podobno pod sam rozkaz Lucyfera. Idealne miejsce na niedzielny spacer z dzieciakami. źródło wirtualnastrefa.pl Karpacka Troja w Trzcinicy Znowu przenosimy się w czasie. Karpacka Troja stanowi oddział muzeum podkarpackiego w Krośnie. Inaczej zwany skansenem archeologicznym. Co tam można zobaczyć? Otóż ośrodek ten składa się z 150 metrów

Bieszczadzka, leniwa niedziela...

Obraz
Powróćmy do naszej letniej wyprawy... Trzeciego dnia zdecydowaliśmy się na błogi odpoczynek nad jeziorem Solińskim. Najpierw spokojny poranek - śniadanie wraz z drugą parą wczasowiczów. Przy śniadaniu dowiedzieliśmy się od nich o Święcie Jagody w Dwerniku. Stwierdziliśmy, że to świetna okazja poznać lokalne smakołyki i zwyczaje. Wspominałam o tym, jak dobrze jest rozmawiać, pamiętacie? Toteż wspominam o tym drugi raz, bo w życiu byśmy nie wpadli tam pojechać. Na Mszę Świętą wybraliśmy się do pobliskiego kościoła w Smolniku. Zawsze wybieramy lokalne, zabytkowe kościółki, które mają niesamowitą duszę. I tym razem się nie zawiedliśmy. Mszę co prawda spędziliśmy na zewnątrz, ale później poszliśmy w spokoju oglądnąć wnętrze. Jak na bieszczadzkie świątynie przystało klimat był. Podczas Mszy szepnęłam na ucho mojemu mężowi "zostańmy tutaj jeszcze chwilę dłużej". Nic nie mówiąc, po Mszy, wykonał dwa telefony i oświadczył "zostajemy jeszcze jutro". Jak tu Go nie kochać